Ziemia jest gigantycznym przetwornikiem informacji, a życie na niej katalizatorem ich przepływu. Przyjęcie postaci materialnej umożliwia nam zapoznawanie się z przeróżnymi aspektami naszego świata, które następnie poprzez nasze indywidualne doświadczenie są integrowane i transformowane w strumień czytelnych dla naszej duszy informacji. To właśnie z ich powodu postanowiliśmy wcielić się w tym odcinku czasoprzestrzeni w to ciało, którym dysponujemy.
Mamy tutaj do wykonania misję. Zazwyczaj nie mamy pojęcia, na czym dokładnie ma ona polegać. Bardzo rzadko jednak zdarza się, żeby naszym zadaniem na Ziemi było dokonywanie heroicznych czynów. Za pojęciem duchowej misji kryją się najzwyklejsze przeżycia, takie jak wchodzenie w relacje z określonymi osobami, podróże czy – najprościej rzecz ujmując – podążanie za głosem swojego serca. To właśnie od tego, w jakim stopniu spełniamy w swoim życiu ten ostatni czynnik zależy nasz ogólny poziom szczęścia.
Skoro duchowa misja to wszystko, co nam się przydarza – to czy istnieje możliwość postępowania po wcieleniu się w ciało wbrew naszemu pierwotnemu, duchowemu zamysłowi? I tak i nie 🙂
Sprzeciwiając się temu, co nazwiemy Twoim przeznaczeniem, odczuwasz niemoc, smutek i bezsens życia. Kiedyś był to świetny wskaźnik tego, że idziesz w złym kierunku. Że trzeba zawrócić. Wyjść z tej sytuacji, zrozumieć, że grzęźniesz w ślepej uliczce, zacząć od początku. Dzisiaj coraz częściej takie życzliwe sygnały od naszej duszy traktujemy raczej jako dolegliwość, której trzeba się pozbyć niż wskazówkę, z której powinniśmy skorzystać.
Oglądasz więc godzinami seriale, biegasz w maratonach, używasz najróżniejszych zmieniaczy świadomości i chodzisz do specjalisty, który pomaga ci złagodzić Twoje złe samopoczucie. Ból duszy, który nie pozwala Ci zwyczajnie funkcjonować. Wzywa Cię do działania, o którym Ty już dawno zapomniałeś. Prosi Cię o coś, na co nie masz odwagi. Więc umierasz za życia – bo tak jest wygodniej. Winę za ten stan rzeczy przerzucasz na wyimaginowane choroby, okoliczności, polityków, kościół, rodziców i kolegów ze szkolnej ławki.
Jak długo będziesz tkwił w niemocy?
Wszystko zależy od Ciebie. Dzień, tydzień, miesiąc, dziesięć czy sto lat… z perspektywy Wszechświata czas jest tylko stworzoną na potrzeby naszego planu życia makietą. Prędzej czy później doświadczysz tego, co jest Ci pisane. Jedynym wyborem, jaki masz w tej kwestii jest to, jak długo chcesz się opierać własnemu szczęściu. Szczęściu, które wiedzie przez bezdroża. W drodze po które będziesz musiał niezliczoną ilość razy utracić grunt pod nogami. Skoczyć w nieznane, nie mając w zasięgu wzroku niczego, na czym potencjalnie mógłbyś wylądować.
Życie to sztuka bezgranicznego zaufania. Kiedy uda Ci się ją opanować – będziesz na prostej drodze do osiągnięcia swojej pełni. Egzystencja prowadzi Cię do najdoskonalszej wersji Twojego życia tak, jak przyciąganie Ziemskie prowadzi górski strumień do morza. Z tą jednak różnicą, że budulcem Twojego strumienia jest stanowiąca o samej sobie świadomość. Jesteś strumieniem, który – jeśli tylko zechce – może płynąć w górę, w tył i na boki, opóźniając w ten sposób swoje dotarcie do miejsca swojego przeznaczenia.
Obierz swoją własną ścieżkę
Twoim zadaniem jest zrozumienie, że każda istniejąca w naszym wymiarze rzeczywistości istota została predestynowana do pełni szczęścia. Bez wyjątków. Twoją misją jest odkrycie swojej indywidualnej drogi i podążanie nią – niezależnie od oczekiwań znajomych, rodziny i służącego dobrą radą otoczenia. Nie będzie wygodnie. I będą takie chwile, w których wcale nie będzie wesoło. Ale kiedy już wejdziesz na ten szlak i przyzwyczaisz się do rytmu odwiecznego, duchowego marszu podobnych Tobie istot, nie będzie istniała żadna siła, która byłaby w stanie Cię z niego wytrącić.
Powiedzieli: Możesz opuścić Ateny. Stwórz sobie dom w innym dowolnym mieście, dokądkolwiek się udasz, znajdziesz tam nowych uczniów i przyjaciół.
Sokrates odpowiedział: tu nie chodzi o przetrwanie. Wasza propozycja jest bardzo praktyczna i zapewne każdy człowiek będący biznesmenem zgodziłby się na nią. To przecież proste: po co dawać się zabić? Lepiej przeprowadzić się do innego miasta. Nie wyprowadzę się z Aten, ponieważ dla mnie to wybór między pragmatyzmem a życiem, a ja wybieram życie – nawet jeśli przyniesie mi ono śmierć.
Zaproponowali mu więc kolejną alternatywę. Powiedzieli: w takim razie zostań w Atenach, ale przestań nauczać. Odpowiedział:
To jeszcze trudniejsze. To jak prosić ptaki, aby przestały śpiewać o poranku, drzewa, aby przestały kwitnąć w porze kwitnienia. Prosicie, żebym przestał mówić prawdę? A to moja jedyna radość: dzielenie się prawdą z tymi, którzy błądzą w ciemnościach. Pozostanę na miejscu i nadal będę głosił swoją prawdę.
Sędziowie powiedzieli: w takim razie jesteśmy bezradni, ponieważ większość chce cię otruć.
Sokrates odpowiedział: w porządku. Możecie mnie zabić, ale nie zniszczycie mojego ducha. Albo umrę i problemy się skończą, albo nie umrę i moja dusza nadal będzie istnieć. W takiej sytuacji przynajmniej będę miał satysfakcję z tego, że nie postąpiłem jak tchórz.
Żyć, czy tylko przetrwać?
Jako cywilizacja z biegiem czasu mamy coraz większą obsesję na punkcie przetrwania, niemal całkowicie rezygnując przy tym z autentycznego doświadczenia życia. Wolimy zamiast tego zamknąć się w bańce iluzorycznego poczucia bezpieczeństwa i z niej oglądać świat zewnętrzny. Po pewnym czasie jesteśmy z nią tak zrośnięci, że nawet nie zdajemy sobie sprawy z jej istnienia. Życie toczy się bez naszego udziału, a my opuszczamy ten świat nie zapisując nawet jednego słowa w archiwum naszego doświadczenia.
Uleganie poradom nader troskliwych rodziców, partnerów i znajomych i obieranie w życiu głównie dróg na wszelki wypadek powoduje, że Twoje życie traci cały koloryt i indywidualność. Możliwość przetrwania w takich okolicznościach uzależniona jest od całej masy czynników zewnętrznych – począwszy od dobrej opinii Twojej rodziny i otoczenia na Twój temat, na miejscu pracy i partnerze życiowym skończywszy.
Kiedy wisi nad Tobą widmo utraty któregokolwiek z elementów Twojego poukładanego życia, pogrążasz się w chaosie. Unikając wciąż samego siebie zmuszasz się do nieustannego zdobywania nowych sposobów na zagłuszanie swojego wewnętrznego głosu. Prawdziwy cel Twojej duszy tymczasem ciągle na Ciebie czeka. Odkrycie go może być łatwiejsze niż kiedykolwiek przypuszczałeś. Wystarczy tylko naprawdę chcieć go usłyszeć i podążać za każdą jego wskazówką.
Twoja prawdziwa istota nie zna kompromisów. Albo postępujesz w zgodzie z nią w stu procentach, albo całkowicie się jej sprzeciwiasz. Nie ma możliwości podążania za swoim przeznaczeniem na 50%, na niższym biegu. Kiedy przestajesz z pełnym zaangażowaniem zmierzać w kierunku swojego najwyższego dobra lub godzisz się w tym zakresie na jakiekolwiek ustępstwa – zbaczasz z jedynej trasy, która może Cię doprowadzić do celu.
Jedynym powodem Twojego pobytu na Ziemi jest przetwarzanie zakodowanego w przydarzających Ci się wydarzeniach strumienia informacji. Transformowanie świata w zgodzie z Twoimi najgłębszymi pragnieniami, które są matrycą wyznaczającą bieg przyszłych wydarzeń. Tylko od Ciebie zależy, na ile pozwolisz sobie zrealizować swój własny potencjał i jak wiele przeszkód postanowisz dla siebie stworzyć na drodze do swojego szczęścia.
Odnajdując prawdziwy cel swojej Ziemskiej podróży przestajesz potrzebować filozofii i religii. Przestajesz rozdzielać swoje życie pomiędzy szarą codzienność a chwile połączenia z absolutem. Realizujesz siebie w pełni jako przepełnioną mocą istotę, którą jesteś w najgłębszym rdzeniu swojego istnienia. Odzyskujesz połączenie z całym Wszechświatem, który wspiera Cię w wykonywaniu swojej misji, będącej częścią wielkiego, uniwersalnego planu, w którym wszyscy bierzemy udział.
Bądź czujny. Nasłuchuj brzmienia swojego wewnętrznego głosu. Bez wahania podążaj wszędzie tam, gdzie Cię zawoła.
I wiedz, że na końcu tej trasy czeka na Ciebie życie lepsze niż mógłbyś sobie kiedykolwiek wymarzyć. Niezależnie od tego, przez jakie zdarzenia, okoliczności i emocje wiedzie droga, która Cię do niego doprowadzi.
Jestem tu dla Ciebie – w tym miejscu i czasie, który z jakiegoś powodu połączył nasze drogi. Wzbogacaj się, wzrastaj i przekazuj dalej wszystko, co uda Ci się odkryć.
Dzieląc się ze światem swoim sposobem widzenia rzeczywistości dajesz mu największy skarb.
Dziękuję!
Apropo’s podazania za wewnetrznym glosem tu jest problem czy on jest z intuicji ego czy czego innego? Mam problem z socjopatami dwoma ktirzy maja urijenia i niszcza moja rodzine. To jest straszne patrzec jak ktos wierzy w chore urojenia i wykorzystuje je by siebie wybielic a kogos nuszczyc. Doszlam di wniosku ze ci ludzie narcyzi nie moga zniesc swojej winy lub wiedza ze prowokuja a pomniejszaja kogos by poczuc sie lepiej i zbudowac tym samym swoj obraz wobec ludzi postronnych . Niedobrze sie robi . Niebezpieczni bo udajacy a robia krzywde. Pierwszy raz zetknelam sie z takimi bytami niby ludzmi. Masakra. Normalny czlowiek nie jest w stanie obsluzyc ich rozumowania.
Dziękuję za Twój komentarz, poruszyłaś bardzo ważną kwestię. Każdy z nas odgrywa swoją istotną rolę w tym świecie, nawet jeśli z zewnątrz wydaje się ona destrukcyjna albo niepotrzebna. Trudno w to uwierzyć, ale na pewnym poziomie wszyscy zgodziliśmy się na doświadczanie takich zdarzeń – zarówno z pozycji sprawcy, jak i poszkodowanego. Kluczem jest współczucie – w szczególności tam, gdzie przychodzi nam ono najtrudniej. Opowiedziałem o tym troszkę więcej w podcaście, który znajdziesz tutaj: https://youtu.be/CvhzaYTlf7s
♥
Zajrzę. Dzięki.
Wow, dziękuję!